Rozdział VI
-Powiedzmy, że to ja chciałem ci coś ugotować. A poza tym nie chcę
byś się za bardzo przemęczała.- Odpowiedział blondyn, a ja wciąż wracam do
chwili, w której Naruto nastraszył mnie. Naprawdę myślałam, że jestem za gruba.
Czułam się w jego ramionach tak... Tak dobrze. Spaliłam buraka. Ale co się
dziwić? Nie dosyć, że był w samych bokserkach, to jeszcze był cały mokry. Woda
spływała mu po mięśniach. Do tego ta jego blond czupryna była mokra i jak
zwykle w artystycznym nieładzie. Czy można chcieć czegoś więcej? Nie sądzę.
Założę się, że nadal jestem cała czerwona, ale założę się, że nawet Sakurę by
zawstydził. Chłopak usiadł obok mnie. Zrobił poważną minę. Pewnie zapyta mnie o
ojca. Zacznie się jeden z nielubianych przeze mnie tematów. Ale muszę mu
powiedzieć.
-Wiem, że pewnie nie chcesz o tym mówić, ale...- Nie kazałam
Naruto kończyć tylko od razu zaczęłam mówić.
-On nie zawsze taki był. Przed śmiercią mamy zachowywał się
zupełnie inaczej. Jakby z jej odejściem odszedł on sam. Stał się zimny, nie
czuły, formalny. Mówił, że jestem słaba, głupia i nie mam prawa nazywać się
Hyuga. Mówił, że gdyby matka żyła byłaby bardzo mną zawiedziona. Dlatego
trenowałam częściej i jeszcze ciężej by mu pokazać, że jestem coś warta. Jednak
na nic się to zdało. Ojciec uznał, że jestem czarną owcą rodziny i to wstyd, że
należę do głównej gałęzi rodu.- Zaczęłam płakać, moje ciało drżało. Ogarnęły
mną nieprzyjemne dreszcze. Zaczęłam szybciej oddychać. Otuliłam swoje kolana, by
się rozgrzać ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Mój bok zabolał
niemiłosiernie. Naruto widząc moje zachowanie, otulił mnie swym ramieniem.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Upajałam się zapachem jego ciała, które w
pewien sposób mnie uspokajało. Serce przyśpieszyło swoje tempo.
-Ciii... Nie płacz już. On nie jest wart twoich łez.- Powiedział
szeptem Naruto. Moje ręce powędrowały na jego barki. Dobrze, że był mokry, bo
przynajmniej nie widać moich łez.
-Hinata. Jesteś silna, piękna, mądra, czuła, troskliwa,
zdeterminowana, uparta. Nie masz się czym przejmować. Twój ojciec jest ślepy,
jeśli tego nie widzi.- Powiedział , zataczając dłońmi kółka po moich plecach,
pokrzepiająco. Zaczęłam się uśmiechać, przez łzy.
-Dziękuję.- Powiedziałam do blondyna. Nawet w najgorszych
momentach potrafi mnie pocieszyć.
-Pamiętaj Hinata. Gdy będziesz czuła się gorzej lub twój ojciec
znowu powie coś nie miłego, to pamiętaj o tym co ci mówiłem. Nigdy, ale to
nigdy nie pozwól by twój ojciec cię poniżył. Możesz przyjść do mnie.
Gwarantuję, że zawsze ci pomogę.- Rzekł pocieszającym głosem niebieskooki.
-Nie wiem jak ci dziękować. Naprawdę tak uważasz?- Zapytałam, nie
pewna jego słów.
-Czy skłamałem kiedyś w jakiejś sprawie?- Odrzekł Naruto.
-Nie.- Powiedziałam nie pewnie.
-Dziewczyno. Uwierz, że jesteś niesamowita.- Powiedział blondyn
patrząc mi głęboko w oczy. Zarumieniłam się. Jego niebieskie oczy jak letnie,
bezchmurne niebo, patrzące tylko w moje. Szczyt moich marzeń.
-Dziękuję ci.- Uśmiechnęłam się szeroko.
Wiedziałam, że ta chwila nie potrwa wiecznie. Odkleiłam się od
blondyna już całkiem uspokojona.
-Dobra. Jak nie możesz iść to cię poniosę ale mamy do dokończenia
misję.- Powiedział Naruto. Widać było, że jemu też nie chciało się stąd ruszać.
Taki piękny widok. Ja nie mówię o krajobrazie, jednak on zapewne o tym myślał.
Gdybym była taka jak Sakura... To może bym mu się spodobała. Ale nie jestem i
będę musiała z tym żyć. Zaczęliśmy jeść tą rybę. Ona jest wyśmienita!
-Naruto ona jest przepyszna!- Powiedziałam komplement blondynowi.
Zaczął się drapać z tyłu głowy.
-Tak myślisz?- Zapytał. Policzki blondyna przyjęły dziwnie znajomą
barwę. Może ma gorączkę? Nie sądzę, żeby było to z mojego powodu.
-Oczywiście.- Powiedziałam z przekonaniem, co u mnie niespotykane.
-Lata praktyki.-Powiedział dumnie. Nie ma się co dziwić też jestem
dumna. Pokiwałam głową z uznaniem. Zjedliśmy nasz obiad,po czym mieliśmy
wyruszyć w dalszą podróż. Naruto poszedł się ubrać w swój pomarańczowo-czarny dres
za to ja próbowałam wstać. Nareszcie mi się udało. Wystawiłam niepewnie nogę,
by zrobić krok. Serce przyśpieszyło swój rytm. Zacisnęłam kurczowo oczy. Muszę
przyznać, że trochę się bałam, że spadnę na moją ranę. Gdy zdałam sobie sprawę,
że nie spadam na trawę, poczułam się pewniej. Zrobiłam następny krok i
następny, i następny... W końcu idę! Tak cieszę się jak małe dziecko. I pewnie
wyglądam jak małe dziecko, które dopiero uczy się chodzić. Podeszłam do
pobliskiego drzewa. Pomyślałam, że przestraszę blondyna, jak będzie wracał.
Zauważyłam jak ubrany idzie w kierunku jeziorka, czyli także w moim. Niesie też
zdaje się, że moją bluzę. Prać też umie! Czyżby ideał? Nie, ideały nie
istnieją. Jednak dla mnie był pod każdym względem idealny. Zbliżał się. Dobra
wyskakuję na trzy. Raz...Dwa...Trzy.... Wyskoczyłam w pośpiechu. Nie zdążyłam
nic powiedzieć. Naruto złapał za moje nadgarstki i przycisnął do drzewa swoim
ciałem. Wszystko działo się tak szybko! Jego oczy patrzyły się w moje. Są takie
niebieskie. Rozmażyłam się na moment. Przyjemne dreszcze przechodziły przez
całe moje ciało. Mój oddech stał się płytki i nierównomierny. Rozchyliłam usta,
by zaczerpnąć powietrza, którego było mi brak w owym momencie. Serce biło tak
szybko, jakbym przebiegła półmaraton. Nie wspomnę już o mojej twarzy, która
była cała czerwona. Mój bok zaczął niemiłosiernie boleć, jednak nie miało to w
tej chwili dla mnie najmniejszego znaczenia. Liczył się on. Tylko on. Nadal
przylegałam do jego umięśnionego ciała. Ciepło jego ciała, ogrzewało również
moje. Jego oddech przyjemnie działał na wszystkie moje zmysły. Po chwili jego
uścisk zelżał, a ja poczułam, że moje nogi są jak z waty. Znowu zaczęłam
upadać.
Chłopak podtrzymał mnie. Znowu poczułam jego ciepło.
-Przepraszam. -Powiedział z poczuciem winy Naruto.
-Nic się nie stało. Swoją drogą refleks to ty masz! Nie ma co!-
Powiedziałam radośnie. Zachichotałam na zmianę jego nastroju. Raz był poważny,
a raz wesoły. A mówią, że za kobietami nie da się nadążyć. Ale ważne, że się
uśmiechał. Pięknie i beztrosko. Takiego go lubiłam najbardziej. Dobra nie ma co
się oszukiwać. Kochałam go, w każdej wersji.
-Widzę, że już lepiej.-Powiedział podnosząc mnie do pionu.
Zgadnijcie jaki kolor przybrała moja twarz. Albo lepiej nie. Zażenowana swoim
zachowaniem spojrzałam na moje sandałki.
-Tak.- Powiedziałam nieśmiało.
-Idziemy szukać tego zwoju?- Zapytał chłopak, mierzwiąc swoje
włosy. Jak ja chciałabym to zrobić za niego...
-Możemy iść. Tylko muszę wyprać swoją podkoszulkę.- Powiedziałam
uśmiechnięta. Muszę wziąć swoją bluzę i nakryć się nią. Co jak co, ale nie mam
tak dobrej figury jak Sakura.
-Dobrze.- Uśmiechnął się Naruto, podając mi jednocześnie bluzę.
Zdziwiona wzięłam ją od blondyna. Jak udało mu się ją tak dobrze doprać?
-Dziękuję. Jak to możliwe, że jest taka czysta?- Zapytałam
wpatrując się jednocześnie w obiekt moich westchnień.
-Ma się swoje sposoby.- Powiedział drapiąc się po karku.
Uśmiechnęłam się do chłopaka, po czym zaczęłam iść w stronę jeziora. Jeszcze
nie jestem w pełni sprawna. Wykonując niezdarne kroki udało mi się wreszcie
dotrzeć do jeziorka. Szybkim ruchem ściągnęłam swoją bluzkę i nałożyłam na
siebie bluzę, którą zapięłam aż pod szyję. Po kilku minutach moja podkoszulka
była już czysta. Założyłam na siebie mokrą podkoszulkę , a bluzę schowałam do
torby, którą następnie Naruto wziął na plecy. W końcu wyruszyliśmy, a było
gdzieś południe.
________________________________________________
Hej kochani? Jak podoba się VI rozdział? Szczerze mówiąc w tym rozdziale nie planowałam zrobić, aż tyle momentów Naruto i Hinaty ale jakoś samo wyszło ;) Zbliżamy się do przełomowego momentu ale nie zdradzę wam co to ;) Do zobaczenia w następnych!
Buziaki, Danielle :*
Komentarze
Prześlij komentarz