Rozdział I
Letnie, niebieskie niebo Konohy przecinają, białe chmurki, które swoim kształtem przypominają różne przedmioty. Mógłbym patrzeć godzinami na płożący się przede mną krajobraz.
-Naruto-kun?-Usłyszałem
za sobą cichy głos kobiety.
Odwróciłem się, a moim
oczom ukazała się piękna ciemnowłosa, o białych oczach,
charakterystycznych dla klanu, z którego się wywodzi.
-Tak Hinata?-Zapytałem,
patrząc jej w oczy. Dziewczyna lekko poczerwieniała. Może znowu ma
gorączkę?
-Czcigodna hokage kazała
mi po ciebie iść.To chyba ma związek z misją.-Odpowiedziała,
nieśmiało spoglądając na mnie spod rzęs.
-Dobrze. Zaraz idziemy.
Hinata,wszystko ok?-Zapytałem dziewczyny.
-Tak wszystko
dobrze.-Odpowiedziała białooka, odwracając się jednocześnie w
kierunku biura babuni. Całe szczęście, że wszystko dobrze.
Ciekawe jaka to misja skoro babunia zwołała nas w niedzielę. Całą
drogę przebyliśmy w ciszy. Nie była ona niezręczna.Weszliśmy do
siedziby Tsunade.
-Więc po co nas babunia
wzywała?-Odezwałem się, ponieważ ona chyba nas nawet nie
zauważyła.
-Nie nazywaj mnie tak!
Tyle razy ci mówiłam szczeniaku!-Tak. Właśnie takiej odpowiedzi
się spodziewałem.
-Jak sobie babunia życzy.-
Odpowiedziałem kąśliwie. Hokage udała, że nie słyszy, po czym
wróciła do swoich obowiązków. Naprawdę? Czyżby zapomniała, że
tu jesteśmy?
-Czcigodna hokage mogłabym
wiedzieć po co nas pani tu wezwała?- Odezwała się stojąca jak
dotąd cicho Hinata. Pewnie nawet jej już nerwy na babunie puściły.
-Ah tak. Wysyłam was na
misję rangi C. Myślę, że we dwóch dacie radę. Hinata przyda tu
się twój Byakugan , i zdolność bojowa Naruto. Celem misji jest
odnalezienie zwoju, który znajduje się w lasach, w pobliżu wioski
fal.Wyruszacie z rana. Powodzenia! - Opowiedziała Tsunade, po czym
wolnym ruchem ręki kazała nam opuścić pomieszczenie. Jak zawsze
milusia.
-Hai.-Odpowiedzieliśmy
jednocześnie i opuściliśmy biuro wedle jej rozkazu. Słońce ma
się ku zachodowi. Przemierzamy ulicę w błogiej ciszy.
-Hinata mogę ci zadać
pytanie?- W sumie jedno już zadałem, ale mniejsza oto.
-Oczywiście.-Odpowiedziała
białooka przystając na moment.
-Czy uważasz, że mam
szansę na zostanie hokage?- Zapytałem całkowicie poważnie.
-Jestem pewna, że nim
zostaniesz.- Odpowiedziała granatowłosa. Posyłając mi niepewne
spojrzenie. Czemu jest taka nieśmiała?
-Dziękuję.-
Odpowiedziałem, po czym wróciłem do swoich przemyśleń.
-Hinata! Zaczekaj!
Odprowadzę cię.-Zaproponowałem oddalającej się koleżance.
-Dobrze.-Odpowiedziała,
po czym ruszyliśmy w stronę jej domu.
Nie chcę, żeby sama
chodziła o takiej porze. Niby jest jeszcze jasno, ale nigdy nie
wiadomo co może się stać.
-Dawno cię nie widziałem.
Wyjechałaś gdzieś?- Zapytałem. Może w sumie to nie jest moja
sprawa.
-Siedziałam w domu. Po
ostatniej misji zaczęłam mieć dziwne omdlenia, lekarz stwierdził,
że może to być od uderzenia w głowę. Ale już nic mi nie jest.
Ustały po kilku dniach.- Odpowiedziała, patrząc w pewien punkt w
oddali.
-Jesteś pewna, że jest
wszystko dobrze?- Zapytałem, sam nie wiem skąd u mnie ta
dociekliwość. Pewnie odziedziczyłem po matce.
-Tak. Lekarz mówił, że
wszystko już w porządku.- Potwierdziła białooka. Nim się
spostrzegłem dotarliśmy pod bramę posiadłości Hinaty.
-Do jutra
Hinata!.-Pożegnałem się z dziewczyną,po czym pognałem w kierunku
mojego domu. Zdążyłem jednak usłyszeć ciche ,, Do jutra
Naruto-kun.". Mimowolnie się uśmiechnąłem.
Podekscytowany jutrzejszą misją dotarłem do
domu. Kiedyś muszę posprzątać ten chlew. Jednak nie dzisiaj.
Podgrzałem swój ulubiony ramen, niestety jeszcze się oparzyłem.
Niech to szlag! Czy ja zawsze muszę oparzyć język?
Najedzony
poszedłem spać czekając co przyniesie jutrzejszy dzień.
***************
Hej Kochani! Przepraszam, że taki krótki rozdział. Obiecuję, że następny będzie długi. Powiedzcie jak wam się podoba? Chciałabym znać waszą opinię na temat tego opowiadania. Do następnego! Danielle :*
Komentarze
Prześlij komentarz