Rozdział IV
-Patrz Hinata! Widać już dom Inariego!- Zawołał Naruto, wywołując na moim ciele dosyć intensywne dreszcze. Pociągnął mnie za rękę,by zaraz zacząć biegnąc w stronę domu. Przyjemne ciepło ogarnęło mój organizm. Jego ręka jest taka duża i idealnie dopasowana do mojej. Czy ten blondyn przestanie mnie kiedyś onieśmielać? Pewnie nie. Taki już jego urok. Dotarliśmy pod drzwi przyjaciela Naruto. Nadal trzymając się za ręce. Tak moja twarz przypomina już dorodnego pomidora. Po chwili w progu stanął starszy mężczyzna, o siwych włosach i przyjemnym wyrazie twarzy.
-Cześć Naruto!- Zawołał z radością starszy pan. Czy to jest ten cały Tazuna? Nie wiem. Mimo, że chciałam zapomnieć, ciepło bijące od ręki blondyna, dawało o sobie znać. Właściwie nie musiał już mnie trzymać.Więc dlaczego to robił?
-Dzień dobry, panie Tazuna.- Odpowiedział wesoło niebieskooki.
-Nie przedstawisz mi swojej dziewczyny?- Zapytał chyba Tazuna. Zaraz!Zaraz! On mówił o mnie?! Spojrzeliśmy po sobie i na swoje ręce. W jednej chwili zluźniliśmy uścisk, by potem zabrać ją z powrotem do linii ciała. Niezręczna sytuacja.
-To jest moja przyjaciółka, Hinata. Hinata poznaj pana Tazunę.-Speszony, spoglądał na wszystko wkoło tylko nie na mnie.
-Dzień dobry! Miło mi pana poznać.- Powiedziałam uprzejmie. Ścisnęliśmy sobie dłonie na znak przyjaźni.
-Wejdźcie.Zaraz będzie obiad. Inari będzie wniebowzięty jak was zobaczy!-Stwierdził radośnie staruszek. Bardzo miły człowiek.
Weszliśmy do małego domku. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rodzinne fotografie. U mnie w domu nie ma takich pamiątek. Jedyne zdjęcia jakie mamy to te zrobione przed śmiercią mamy. Potem tata zamknął się w sobie, a ja stałam się rozczarowaniem rodzinnym.
-Inari!-Zawołał Tazuna. Wymienialiśmy z blondynem kilka przelotnych spojrzeń, zanim dotarł do nas jego przyjaciel.
-Cześć Naruto! Co cię do nas sprowadza?- Zapytał ciemnowłosy.Powiedziałabym, że nawet przystojny gdyby nie to, że jest kilka lat młodszy. No i gdyby moim sercem nie zawładnął pewien niebieskooki blondyn.
-Cześć Inari! Byłem w pobliżu na misji, dlatego pomyślałem, że wpadnę.Jak tam ci się wiedzie?- Powiedział mój ukochany.
-Mi dobrze. Ale tobie chyba jeszcze lepiej.- Powiedział ciemnowłosy,patrząc na mnie. Jego twarz rozświetlił szczery uśmiech. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Naruto w jednej chwili do niego doskoczył i zaczął czochrać go po włosach.
-Głupi!-Powiedział na cały głos uśmiechając się od ucha do ucha. Muszę przyznać, że to był cudowny widok. Jak ojciec z synem. No dobra o czym ja myślę?
-Mam na imię Inari.- Przedstawił się chłopak.
-Jestem Hinata.- Odpowiedziałam uśmiechając się, co brunet odwzajemnił.
W towarzystwie tej rodziny spędziliśmy około dwóch godzin. To bardzo mili ludzie. Będąc już w lesie odpaliłam swojego Byakugana, aby móc wyszukać zwój. Idziemy wąską ścieżką. Ani śladu po ważnym papierze. W sumie czego ja się spodziewałam?Przecież to było wiadome, że nie znajdziemy go od razu.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Zmęczenie dawało już o sobie znać.Kilka godzin wytężania oczu jednak robi swoje.
-Możemy zrobić przerwę?- Wykrzesałam z siebie kilka słów. Mój Byakugan zakończył na dzisiaj swoje działanie.
-Wręcz musimy. Ale to nie będzie przerwa tylko koniec szukania na dzisiaj.Nie chcę by coś ci się stało.- Odparł blondyn. Mimowolnie podniosłam kąciki swych ust ku górze. Chociaż nie wiem czy mój uśmiech nie przypominał grymasu. Ciało zdawało się nade mną ciążyć. Ale nie przejmowałam się tym.Jedyne o czym marzyłam, nie licząc Naruto, jest odpoczynek po tym zaskakująco długim dniu. Ten dzień będę pamiętać do końca życia. Naruto uważa, że jestem silną i piękną kobietą! Nic więcej mi nie trzeba. Chociaż pewnie powiedział to, żeby mnie pocieszyć, a ja głupia myślę o nie wiadomo czym. Mój uśmiech zamienił się w smutek.
-Coś się stało?- Zapytał Naruto, zapewne dostrzegając zmianę mojego nastroju.
-Wszystko w porządku.- Powiedziałam siląc się na uśmiech, chociaż nastrój na to nie wskazywał. Położyłam się na trawie. Patrzyłam chwilę w niebo. Starałam się z chmur wyłonić jakieś ciekawe kształty,ale widok przysłaniały mi zielone korony drzew, które swoim szumem wprawiały w cudowny klimat. Moje powieki powoli opadały, by za chwilę moje ciało pogrążyło się w kojącym śnie. Dawno niebyłam tak wykończona.
-Przykryj się śpiworem, żebyś nie zmarzła.-Usłyszałam głos blondyna,jednak nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zasnęłam myśląc o niebieskich oczach, co nie było nowością, bo często o nim myślałam. Obudziłam się z natłoku gorąca. Otworzyłam oczy.Pomrugałam chwilę, by obraz stał się bardziej wyrazisty.Poczułam, że jestem czymś przykryta. Zapewne Naruto przykrył mnie tym śpiworem. Uśmiechęłam się samoistnie, po czym zarumieniłam lekko. Jest środek nocy. Na niebie widać gwiazdy. Szukałam wzrokiem niebieskookiego, którego znalazłam śpiącego pod drzewem.Jego blond czupryna ledwo wystawała spod śpiwora. Ciekawe,że ja ledwo zipię z gorąca, podczas gdy on jest przykryty po uszy.Swoją drogą wyglądał uroczo. To zadziwiające, że potrafi uśmiechać się, podczas snu. Stwierdziłam, że pójdę spać, ale palące się ognisko uniemożliwiało mi zaśnięcie.Więc wstałam,otrzepałam się i poszłam w głąb lasu potrenować. Nie chcę być już słaba w oczach mojego ojca. Znalazłam małe jeziorko, przy którym mogłam się wyciszyć. Podeszłam do drzewa.
-Byakugan!-Powiedziałam,po czym formując pozę bitewną, z całej siły zaczęłam uderzać z otwartej dłoni w stojący przede mną cud natury. Nareszcie mogę przenieść kłębiące się we mnie emocje.Tak wyżywam się na niczego niewinnym drzewie. Uderzyłam ostatni raz z pięści oraz spuściłam głowę z bezsilności. Przestałam używać Byakugana. Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. Jak mam pokazać ojcu swoją siłę, skoro nie potrafię nawet ćwiczyć na drzewie? Jestem słaba. Zawsze byłam.
Wykonałam następny cios. Przez uderzenie z moich kostek zaczęła sączyć się krew. Ale nie przejęłam się tym zbytnio. Osunęłam się po pniu na ziemię. Moje ciało zaczęło drżeć. Oddech stawał się coraz bardziej nie równy, mimo to nie mogłam przestać płakać.Próbowałam wstać, jednak nie miałam siły. Moje ciało stało się bardzo ociężałe. Obraz przed oczami zaczął się rozmazywać.Serce łomotało tak jakby miało zamiar opuścić moją klatkę piersiową. Nagle usłyszałam głos. Głos, który rozpoznałabym wszędzie. To Naruto. Wsparłam się drzewem jednak nie było mi dane ustać na nogach. Ledwo postanowiłam iść na własnych siłach, a już runęłam z impetem na ziemię. Poczułam tępy ból w okolicach potylicy. Dotknęłam obolałego miejsca, po czym spojrzałam na swoją rękę, na której było pełno krwi. Czyli jednak nie do końca się zagoiło. Rana zaczęła z powrotem krwawić. Mam nadzieję, że omdlenia więcej się nie pojawią. Jestem beznadziejna. Po raz kolejny zasmakowałam swoich łez. Zimno coraz bardziej zaczęło mi doskwierać. Otuliłam się ramionami, by chociaż trochę się ocieplić. Moje powieki stawały się coraz bardziej ciężkie. Nagle zrobiło się ciemno. Zemdlałam.
Powoli zaczęłam odzyskiwać przytomność. Jest mi ciepło i wygodnie.Cudowny zapach dotarł do moich nozdrzy. Mogłabym tu zostać. Czuję się bezpiecznie jak nigdy Czuję bicie serca ale nie mojego. Próbuję podnieść powieki, jednak mam z tym duży problem. Po chwili jednak mi się udaje. Już wiem czemu mi tak przyjemnie. To dzięki niemu.
_________________________________________________________________________
Cześć moi drodzy! Wiem namieszałam strasznie... Ale no nic. Jak wam się podoba? Wstawiłabym wcześniej ale nie miałam internetu za to następny mogę wstawić już dzisiaj :) Co o tym myślicie? Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. Do zobaczenia w następnym!
Buziaki, Danielle :*
Komentarze
Prześlij komentarz