Rozdział II
Wstałam
wcześnie rano. Wczoraj już uszykowałam rzeczy na podróż, dlatego
jedyne co mi pozostało to iść po Naruto i wyruszyć. Pewnie nie
zabierze nic ze sobą, dlatego spakowałam dwa śpiwory, jakieś
jedzenie i inne potrzebne rzeczy. Swoją drogą ciekawe czy jeszcze
śpi. Nie chciałabym go budzić, ale chyba nie mam wyboru. Na niebie
nie ma żadnej chmurki. Poranna rosa zdobi pobliskie kwiaty. Śpiew
ptaków bardzo koi moje uszy podczas biegu. Promienie słoneczne
nagrzewają moje policzki do czerwoności.Wietrzyk muska moją
skórę,na której pojawia się gęsia skórka. Dla takich chwil
warto wcześnie wstawać. Po kilku minutach bagaż zdawał się nade
mną ciążyć, jednak nie mogę wyrzucić tych rzeczy, ponieważ na
pewno się przydadzą. Ulice konohy są teraz takie puste. Jest 5.30
rano. Miasto zacznie się budzić do życia za jakieś trzydzieści
minut. Nareszcie widać dom Naruto. Podeszłam do drzwi
niebieskookiego blondyna, po czym zaczęłam w nie pukać. Po jakichś
dwóch minutach w progu stanął zaspany Naruto. Był w samych
bokserkach. Widząc to serce zaczęło mi szybciej bić, tak jakby
chciało uciec mi z piersi. Momentalnie moja twarz oblała się
szkarłatnym rumieńcem. Na dodatek jego włosy były w totalnym
nieładzie. Nie mogłam skupić wzroku, ponieważ moje oczy błądziły
po detalach jego mięśni. STOP! Uspokój się Hinata. Wdech.Wydech.
Wdech. Wydech. Mam nadzieje, że będę mogła sklecić jakieś
sensowne zdanie.
-Naruto
prze..pra..szam, że Cię obu..dziłam, ale mu..simy już
wyru..szać.-Jestem ofermą. Jeszcze tego brakowało. Pewnie
pomyślał, że jestem jakaś nienormalna. Tata miał rację. Jestem
beznadziejna. Nie dziwię się, że Hanabi będzie przewodniczyć
klanem skoro ja nie potrafię się nawet wysłowić.
-Dobrze
ubiorę się i idziemy. Wejdziesz?- Zapytał uprzejmie, po czym
uraczył mnie tym swoim pięknym, szczerym uśmiechem.
-Dobrze.-
Powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się szczerze.
Usiadłam
na pobliskiej sofie, torbę położyłam obok, aby móc się
oprzeć.Blondyn w tym czasie, poszedł do łazienki. Tak jak
myślałam, nic nie zabrał. Po kilku minutach Naruto nareszcie
wyszedł z łazienki. Muszę przyznać, że wygląda tak samo dobrze
jak przedtem.
-Idziemy?-Zaproponowałam,
a raczej spytałam się niebieskookiego blondyna.
-Tak
idziemy. Tylko muszę coś wziąć na podróż.- Oznajmił Naruto.
-Nie
ma potrzeby. Wszystko mam w torbie.-Powiedziałam, jednocześnie
podnosząc ją z sofy.
-Hinata!
Dzięki! Jesteś wspaniała.- Słysząc to na mąją twarz wstąpił
delikatny rumieniec. Założyłam torbę na barki, następnie
ruszyłam w stronę wyjścia.
-Hinata,
zaczekaj ja wezmę torbę.- Zaproponował blondyn, łapiąc mnie za
rękę.
-Dobrze.-Odpowiedziałam,
ukrywając rumieniec w swoich włosach. Taki droby gest, a sprawia,
że moja twarz jest koloru pomidora. Przy przekazaniu rzeczy na
podróż Naruto niechcący dotknął moją dłoń. Poczułam prądy
przechodzące przez całe ciało. Przez to upuściłam torbę i
wszystko się rozsypało. Jestem taka beznadziejna.
-Przepraszam.-
Powiedziałam żałośnie, jednocześnie schylając się, aby z
powrotem schować porozrzucane po podłodze rzeczy. Nie zdziwiłabym
się, gdyby patrzył teraz na mnie z politowaniem.
-Nic
się nie stało. Czekaj,pomogę Ci.- Odpowiedział mój ukochany.
Schylił się do mojego poziomu i zaczął pomagać sprzątać wynik
mojej niezdarności. Podniosłam wzrok, przy czym napotkałam jego
niebieskie jak letnie niebo oczy. Mogłabym w nich zatonąć lub
zniknąć na wieki. Zrobiło się niemiłosiernie gorąco, przez co
moja twarz po raz kolejny zmieniła swój kolor. Słyszałam tylko
nasze niewyrównane i płytkie oddechy. Serce przyśpieszyło do
niewyobrażalnego tempa. Nasze usta dzieliło kilka centymetrów.
Gdybym tylko mogła poczuć ich smak. Nie to niemożliwe. Prawda tak
bardzo boli. Kto by chciał taką chodzącą katastrofę jaką jestem
ja? Spuściłam wzrok, po czym starałam się powstrzymać
napływające do moich oczu łzy.Na szczęście mi się udało. Jak
bym się wytłumaczyła? O ile w ogóle wydusiłabym z siebie
cokolwiek.Czułam na sobie jego wzrok jeszcze przez chwilę. Moje
piekące policzki dawały o sobie znać dopóki oboje nie wyszliśmy
na świeże powietrze.Jak dobrze wreszcie móc się przewietrzyć.
Czuję jakby razem z wiatrem odeszły wszystkie moje zmartwienia.
Biegliśmy w ciszy, która Ta cisz zdawała się być nie do
zniesienia, a ja wolałam się nie odzywać, żeby się nie
skompromitować. Ciągle widzę te niebieskie tęczówki. Nie mogę
przestać o tym myśleć.
-Hinata?
Czy ty mnie w ogóle lubisz?- Zapytał chłopak, w którym byłam
zadurzona po uszy. Mimo to on tego nie widział. Może dobrze. I tak
by ich nie odwzajemnił.A ja wciąż nie mogę przestać o nim
myśleć. To takie upokarzające.
-Zawsze
cię lubiłam. Czemu pytasz?- Zapytałam kompletnie zbita z tropu.
Zrobiło mi się przykro. Z trudem udało mi się powstrzymać
napływające do oczu łzy.
-Myślałem,
że mnie nie lubisz, ponieważ zawsze mnie unikałaś.- Odpowiedział,
przeczesując palcami tę swoją blond czuprynę, która śniła mi
się po nocach.
-Przepraszam
cię, że odniosłeś takie wrażenie. Nigdy cię nie chciałam
unikać.-Czułam, że z każdym słowem moje policzki robią się
coraz bardziej mokre. Sama nie wiem czemu płaczę.
Jestem
kompletnie żałosna. Ojciec miał rację. Nie nadaję się do
niczego.
-Hej!
Nie płacz. To ja przepraszam. Nie chcę, żebyś płakała.-Powiedział
Naruto, ścierając kciukami moje niekontrolowane łzy. Przyjemne
ciepło wstąpiło w moją duszę. Jego dłoń działała naprawdę
kojąco.
-Naprawdę
cię przepraszam.-Powiedziałam cicho, a moja twarz nabrała
rumieńców. No jakżeby inaczej.
-Wiem.
Musimy przestać się przepraszać i wyruszać, bo czas nas goni.-
Znowu uraczył mnie tym swoim rozbrajającym uśmiechem. Wyglądał
tak słodko, że aż nie mogłam się nie uśmiechnąć. Po prostu
nie mogłam. I jak tu żyć?
-Możemy
najpierw wstąpić do krainy fal, a potem dopiero iść szukać
zwoju?- Zapytała miłość mojego życia.
-Nie
ma sprawy.- Ciekawiło mnie po co, ale wolałam nie być wścibska.
-Muszę
odwiedzić starego znajomego.- Spojrzał na mnie, a w jego oczach
można było zobaczyć podekscytowanie. Dawno musiał go nie widzieć.
Szliśmy ścieżką wodzącą przez las. Zanim dotrzemy miną chyba
ze dwa dni. Niezmiernie cieszyła mnie wizja spędzenia kilku dni w
towarzystwie blondyna z moich snów.
Nie
wierzę, że minęła już jedna-czwarta drogi. Musimy zrobić
przerwę.
-Naruto
zrobimy sobie krótką przerwę?- Zapytałam, ponieważ głód
zaczynał dawać mi się we znaki Nie jadłam nic od rana.
-Świetnie!
Właśnie miałem pytać o to samo.- Odpowiedział ponownie dzisiaj
ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
Usiedliśmy
na przeciw siebie. Z tej pozycji mogłam idealnie obadać każdy
detal jego twarzy. Hinata! Uspokój się! O czym ty myślisz?!
-Chcesz
coś do jedzenia?- Na pewno chce. Naruto zawsze jest głodny.
-Oczywiście!
Umieram z głodu.- Ucieszył się niebieskooki. Uśmiechnęłam się
promiennie. Miło widzieć nie znikający uśmiech z jego twarzy.
-W
torbie jest jedzenie. Poczęstuj się.- Powiadomiłam chłopaka,
który natychmiast dorwał się do jedzenia. Oddałabym wszystko,
żeby Naruto mnie pokochał. Mimo wad. A mam ich całkiem sporo.
Widząc jak blondyn pochłania jedną bułkę za drugą, kąciki ust
same mi się podniosły do góry. Jak zwyczjny człowiek może tyle
pomieścić?-Przeszło mi przez myśl, patrząc na Naruto. Muszę
przyznać, że wyglądał uroczo. Dobra, przecież zawsze to mówiłam.
-Smakuje
ci?- Mam nadzieję,że smakują mu moje wypieki.
-Hinata!
To jest wyśmienite!- Odpowiedział Naruto z pełną buzią.
Wyglądał
komicznie, dlatego nie mogłam się powstrzymać i zachichotałam
cicho.
-Z
czego się śmiejesz?- Popatrzył na mnie zdziwiony. Nie patrz na
mnie takim wzrokiem,bo znowu się zarumienię.
-Z
niczego. Cieszę się po prostu, że ci smakuje.- Odpowiedziałam
zgodnie z prawdą. Napiłam się wody, po czym wyruszyliśmy w dalszą
część podróży.
________________________________________
Co myślicie o drugim już rozdziale z tej opowieści? Ten rozdział był z punktu widzenia Hinaty. Następny będzie z perspektywy Naruto. Zapraszam do komentowania. :)
Buziaki, Danielle :*
Komentarze
Prześlij komentarz