Rozdział V
-Naruto.- Mówi łamiącym się głosem. Niosę ją na rękach. Jest taka
delikatna.
-Przepraszam.- Dopowiada po chwili. Dotarliśmy do miejsca, w
którym nocowaliśmy. Słońce już wychyliło się z nad widnokręgu. Dziewczyna
spojrzała na mnie smutno. Łzy popłynęły jej po policzkach.
-Naprawdę, przepraszam.- Powiedziała jeszcze raz pewniejszym
głosem.
-Już nie płacz. Błagam. Nie mogę patrzeć jak płaczesz. Nie musisz
mnie za nic przepraszać.-Powiedziałem błagalnym tonem. Oparłem ją o drzewo, gdy
się podnosiłem, spojrzałem jej w oczy. Jestem pewny, że dostrzegła to samo co
ja , czyli ból. Po chwili podszedłem do niej z apteczką i zacząłem bandażować
jej głowę. Zarumieniła się lekko. Czuję słodką woń jej oddechu co mnie
momentalnie uspokaja. Wzięła trzy głębokie wdechy. Każdy z nich musiał okazać
się bolesnym przeżyciem, ponieważ odruchowo złapała się za prawy bok.
-Hinata! Boże! Co ci się stało?- Powiedziałem przeraźliwie,
spoglądając na ranną granatowłosą. Widać, że walczyła w myślach czy mi
powiedzieć czy też nie.
-Pootwierały mi się stare rany.- Czuję, że nie mówiła tylko o tych
fizycznych ale i psychicznych. Serce mi się ściska jak widzę ją w takim stanie.
Gdybym był tam chwilę wcześniej. Dziewczyna chyba widziała, że wypominam sobie
to co się stało, więc przyłożyła dłoń do mojej twarzy. Była taka delikatna i
przyjemna. Poczułem coś dziwnego w okolicach żołądka. To jak szczęście i
przyjemność w jednym dotyku. Przymknąłem oczy i dałem ponieść się emocjom.
Skończyłem bandażować głowę Hinaty. Przyłożyłem dłoń do jej dłoni. Tej, która
znajdowała się w tej chwili na moim policzku. Dziewczyna zarumieniła się.
Uśmiechnąłem się, smutno.
-To naprawdę nie twoja wina. Wstałam, w nocy i nie mogłam już z
powrotem zasnąć, dlatego postanowiłam potrenować. Nie chciałam cię budzić.
Wyglądałeś na szczęśliwego.- Uśmiechnęła się lekko.- Znalazłam to małe
jeziorko, po czym zaczęłam wyżywać się na tym biednym drzewie. Zdarłam sobię
rękę do krwi. Zaczęło mi się robić słabo. Więc upadłam, przy czym musiały mi
pęknąć szwy. Teraz widzisz jaką jestem ofermą. -Dopowiedziała wstrzymując
płacz. Właśnie zdałem sobie sprawę, że cholernie mi na niej zależy i gdyby coś
poważniejszego jej się stało, nie wybaczyłbym sobie.
-Nawet tak nie mów. Powiesz czemu tak myślisz?- Moje serce było
bliskie rozpadu.
-Nie ważne...-Powiedziała zrezygnowana.
-Dla mnie to bardzo ważne.- Powiedziałem pewnie, ściskając dłoń
dziewczyny pokrzepiająco. Nic nie odpowiedziała tylko wyciągnęła ze swoich
spodni karteczkę i mi ją przekazała.
Powodzenia na misji! Tylko nie przynieś jeszcze więcej wstydu
naszemu klanowi.
Hiashi Hyuga
Wszystko we mnie wrzało. Czyli to przez niego? Jak mógł skrzywdzić
tak swoją córkę?
-Czy to przez niego? Czy to on wpoił ci, że jesteś słaba?-
Zapytałem, pełny gniewu.
-Nie złość się na niego. Proszę. On nie zawsze taki był.-
Powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach. Przysięgam, że to ostatni raz kiedy
po jej policzku spływa łza. Uspokoiłem się, jednak w głębi duszy wiedziałem, że
nie mogę dopuścić do tego, by Hinata kiedykolwiek pomyślała o sobie w ten
sposób. Zauważyłem, że z jej prawego boku zaczyna lecieć więcej krwi. Bluza
zaczęła się robić czerwona. Bałem się, że jej stan jest poważny. Widziałem, że
Hinata powoli zaczyna tracić przytomność. Cholera! Jej dłoń opadała. Na
szczęście udało mi się ją złapać.
-Hinata! Słyszysz mnie? Patrz na mnie! Błagam.- Dziewczyna bardzo
się starała. Nie zamykała oczu. Ściągnąłem jej fioletową bluzę i podniosłem jej
czarną podkoszulkę,by widzieć z czego płynie krew. Zauważyłem ranę, która
rozciągała się przez połowę boku. Ściągnąłem swoją bluzę. Zacząłem uciskać
uraz, aby dziewczyna nie straciła więcej krwi. Gdy udało mi się zatamować
czerwoną ciecz, wyciągnąłem ogromny plaster i przykleiłem na ranę Hinaty.
Następnie zabandażowałem chore miejsce. Jej skóra jest taka miękka i
delikatna... Aż nie wierzę, że to mówię. Zabandażowałem też jej rękę, ponieważ
mocno krwawiła.
-Hej Hinata. Możesz już zasnąć. Dzielny z ciebie pacjent.-
Powiedziałem szeptem w stronę brunetki. Białooka odpowiedziała mi tylko pięknym
uśmiechem. Mamy kilka dni na znalezienie zwoju, więc postanowiłem wyprać nam
jeszcze ubrania. Wziąłem dziewczynę na plecy. Ona jedynie wtuliła się we mnie
jak w poduszkę. Przeszły przeze mnie przyjemne dreszcze. Zrobiło mi się ciepło
na sercu. Nasze bluzy i śpiwór schowałem do torby, którą następnie przełożyłem
przez ramię. Upewniłem się, że pozycja, w której się znajduje nie
sprawia bólu Hinacie. Chyba jednak nie, skoro nie obudziła się, a nawet
uśmiechnęła się przez sen. Mógłbym spędzić czas patrząc na nią, godzinami. I to
uczucie ciepła gdy się we mnie wtula. Doszliśmy do miejsca, w którym znalazłem
nieprzytomną dziewczynę kilka godzin temu. I to właśnie tutaj prawie dostałem
zawału, gdy zobaczyłem Hinatę, leżącą na ziemi w kałuży krwi. Teraz to miejsce
wygląda tak spokojnie. Wziąłem dwa śpiwory, na jednym położyłem granatowłosą, a
z kolei drugim ją przykryłem. Wyglądała tak słodko, z tym uśmiechem na ustach.
Mam nadzieję, że śni jej się coś miłego. Wziąłem nasze bluzy, po czym podszedłem
do jeziora i zacząłem zmywać krew z nich krew. Po chwili nasze ubrania były jak
nowe. Byłem zadowolony z efektu. Zostawiłem sobie tylko bokserki. Powiesiłem
rzeczy na gałęzi, a sam poszedłem zmyć z siebie całą krew. Zacząłem pływać. Gdy
przepłynąłem całe jezioro kilka razy wpadłen na pomysł co dzisiajbędziemy jeść.
Złapałem rybę.
-Całkiem spora ta sztuka!- Wykrzyczałem dumnie. O kurde! Przecież
Hinata śpi! Obym jej nie obudził. Dopłynąłem do brzegu i spojrzałem na miejsce,
w którym spała białooka, lecz ku mojemu zdziwieniu nie było jej tam. Za to
siedziała na brzegu z uśmiechem tak pięknym, że nie sposób nie odpowiedzieć na
niego tym samym.
-Wyspałaś się?- Zapytałem wychodząc z wody , z szerokim uśmiechem
na twarzy.
-I to jeszcze jak.- Odpowiedziała granatowłosa. Jestem szczęśliwy
jak ona jest szczęśliwa.
-Bardzo cię boli?- Zapytałem białookiej. Usiadłem obok niej.
Stykaliśmy się ramionami, dzięki czemu przez moje ciało przechodziły przyjemne
prądy. Granatowłosa lekko się zarumieniła. Może przeszkadza jej to, że jestem w
samych bokserkach?
-Dzięki tobie już lepiej. Naprawdę ci dziękuję. Za wszystko.-
Powiedziała Hinata. W jej oczach można było dostrzec wdzięczność, jak i radość.
Właśnie sobie przypomniałem, że o bok nas leży martwa ryba. Lekko się speszyłem.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Jaki piękny dźwięk. Szkoda, że nie trwał zbyt
długo. No tak. Ten rozcięty bok, już jej daje w kość.
-Nie musisz mi dziękować. Miałbym pozwolić żebyś się wykrwawiła?
Nigdy w życiu!- Powiedziałem, jakby to miała by najbardziej oczywista rzecz na
świecie. Hinata tylko kiwnęła głową.
-Możesz już chodzić?- Zapytałem z wyczuwalną troskę w głosie.
-Zaraz się przekonamy.- Powiedziała moja przyjaciółka. Wykonywała
jakieś niezdarne ruchy, ale udało jej się wstać. Zrobiła dwa kroki, po czym
zaczęła spadać na ziemię. Szybko ją złapałem. Niestety jeszcze byłem mokry i
pomoczyłem jej ubrania. Zrobiła się cała czerwona. Dotknąłem jej czoła, by
sprawdzić czy nie ma gorączki. Czoło Hinaty było gorące, albo mi się zdawało.
Przecież ja jestem zimny. Dopiero co wyszedłem z lodowatej wody. Wziąłem
dziewczynę na ręce. Udałem, że tracę równowagę i zacząłem kołysać się na boki.
-Naruto!- Krzyknęła przeraźliwie Hinata, zaciskając swoje
paznokcie w moje plecy. Wtuliła się we mnie ze strachu. Muszę przyznać, że
podobało się jak mnie przytulała. Zatrzymałem się czując, że nieźle ją
wystraszyłem.
-No dobrze przepraszam. Żartowałem.- Powiedziałem w akcie skruchy.
-Myślałam, że jestem zbyt ciężka. Ja już nawet plan treningowy
obmyśliłam!- Powiedziała śmiejąc się, jednocześnie zluźniając uścisk. Szkoda...
To było całkiem przyjemne. Oboje śmialiśmy się jeszcze przez pewien czas.
Położyłem ją na śpiworze, a sam poszedłem po rybę. Nazbierałem kilka drewienek,
rozpaliłem ognisko i zacząłem smażyć nam obiad.
-Przepraszam. To ja powinnam nam robić obiady. Nie powinnam cię
tym kłopocić.- Ta dziewczyna ma takie dobre serce i taką niską samoocenę. Muszę
pomóc jej to jakoś zwalczyć. Nie mogę patrzeć jak wciąż wyrzuca sobie jaka jest
zła. Nie widzi przecież, że jest troskliwa, czuła, silna, mądra, piękna. O
matko! Chyba się zakochałem. Czyżby to było to?
__________________________________________
Już jest następny rozdział .<3 :D Jak wam się podoba? Jest trochę dłuższy ma około 1200 słów. :) Mam już kilka napisanych także będą pojawiać się często. :) Do zobaczenia w następnych! <3 Link do katalogu opowi.pl http://www.opowi.pl/katalog
Buziaki, Danielle :*
Komentarze
Prześlij komentarz